Nie wiem jak to u Was wygląda, ale ja mam kilka swoich kosmetycznych ulubieńców, którzy lądują od wielu lat w moim drogeryjnym koszyku.
1. Maybelline Dream Matte Powder - ten puder sprawdza się u mnie najlepiej. Doskonale matuje i naprawdę nie mam się do czego przyczepić. W opakowaniu ukryte jest też lusterko i gąbeczka więc bez problemu możemy makijaż w trakcie dnia. Puder widoczny na zdjęciu jest dość ciemny i używam go do konturowania twarzy (nie wyglądam przy tym jak klaun bo używam go w minimalnych ilościach i w sumie jest to bardziej muśnięcie niż konturowanie). W swojej kosmetyczce mam jaśniejszy odcień, ale na zimę planuję kupić kolejny bo moja skóra stała się jeszcze bardziej blada.
2. Sally Hansen Cornsilk Shine Control Natural Matte - jest to wielkie opakowanie transparentnego i sypkiego pudru matującego. Niby jest on matujący a jednak posiada w sobie rozświetlające drobinki. Są one jednak tak drobne i delikatne, że nie rzucają się w oczy. Puder dobrze matuje a w duecie z Dream Matte sprawdza się idealnie. Do dużych plusów muszę też zaliczyć pojemność w stosunku do ceny.
3. Essence Gel Eyeliner - obecnie używam go w kolorze czarnym i brązie, który idealnie pasuje do codziennego stonowanego makijażu. Bardzo dobrze się rozprowadza i ma fajną konsystencję.
4. Ziaja Tonik Ogórkowy - próbowałam też innych toników tej firmy, ale ogórkowy najbardziej mi przypadł do gustu. Ładnie pachnie, dobrze oczyszcza i możemy go kupić za naprawdę małe pieniądze.
5. St. Ives Morelowy peeling głęboko oczyszczający - zawsze znajdziecie go na mojej półce. Jest bardzo wydajny i ma przepiękny zapach. Uwielbiam moją skórę po jego użyciu. Czuję wtedy jakbym dostała nową super oczyszczoną powłokę.
6. Alterra Brzoskwiniowy Krem Tonujący - używam go bardzo często zamiast podkładu. Kiedy moja cera wygląda nieźle i nie atakują jej żadne większe niespodzianki sięgam po to brzoskwiniowe cudo. Właściwie odkąd go odkryłam to podkładu używam tylko na ważniejsze wyjścia. Należy jednak pamiętać, że jest to krem tonujący i nie zakryje przebarwień i innych przykrych niespodzianek na naszej skórze.
Oczywiście nie są to moi wszyscy wieloletni ulubieńcy, ale to już materiał na kolejny post. A jacy są Wasi ulubieńcy? Może skuszę się na wypróbowanie jakiegoś. :)
O widzę mój ulubiony liner z essence;)
OdpowiedzUsuńJa także jestem wierny peelingowi temu co Ty 5. St. Ives Morelowy peeling głęboko oczyszczający. Ma duże ziarna i świetnie złuszcza i wygładza martwy naskórek.:)
OdpowiedzUsuńKochana świetny blog! Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńMam tylko pytanie do tego peelingu? Gdzie go dostałaś? Chętnie bym przetestowała! :)
Kupiłam go jakiś czas temu w rossmannie, ale chyba nadal jest dostępny.
UsuńNaprawdę! Chyba musiałam przeoczyć moment w którym się tu pojawiły ;)
UsuńAlbo w naturze... bo do innych drogerii nie chodzę ;)
UsuńO tak, ziaja tonik ogórkowy pięknie pachnie i jest genialny :D
OdpowiedzUsuń